
Zapomniani Bohaterowie
Czy istnieje przepaść pokoleniowa między młodymi ludźmi a ich rodzicami czy dziadkami? Czy starsze i młodsze generacje mogą znaleźć nić porozumienia? Czy młodzi są w stanie wyobrazić sobie świat, w jakim żyli starsi? Te i podobne pytania padają wielokrotnie, stale oczekując odpowiedzi, każde z pokoleń bowiem wychowuje się i dorasta w innych warunkach. Przez to młodzi ludzie nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, co wpłynęło na sposób myślenia i życiową postawę dziadków.
By pomóc pokonać tę przepaść między pokoleniami, Fundacja Wspólnota Pokoleń stosuje nowoczesne narzędzie edukacyjne pod nazwą Cyfrowa Biblioteka Multimedialna Edukacja.
W związku z tym, z myślą o przekazywaniu wiedzy, Fundacja gromadzi tam wspomnienia, relacje i wywiady przeprowadzane w ramach projektu „Zapomniani bohaterowie”. Kim są ci bohaterowie? To „zwykli ludzie”, którzy z narażeniem własnego życia walczyli o wyzwolenie Polski z pęt komunizmu. Działali w konspiracji przed aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej, nieraz nie wiedząc, czy ich działanie przyniesie wymierny skutek w przyszłości. Jednocześnie godzili życie codzienne z działalnością opozycyjną, wykazując się przy tym niespotykaną dziś odwagą.
Historia Solidarności Walczącej
Geneza
Solidarność Walcząca (dalej: SW) to jedna z najbardziej radykalnie antykomunistycznych organizacji w historii całego tzw. bloku wschodniego. Powstała w czerwcu 1982 r. we Wrocławiu. Pisząc o SW należy jednak cofnąć się co mniej do sierpnia 1979 r. To właśnie wtedy Kornel Morawiecki – późniejszy twórca i lider organizacji – związał się z podziemnym „Biuletynem Dolnośląskim”, z czasem zyskując coraz mocniejszą pozycję wśród dolnośląskich opozycjonistów. W 1980 r., podobnie jak wielu innych późniejszych działaczy SW, Morawiecki wstąpił do NSZZ „Solidarność”.
13 grudnia 1981 r., w momencie wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, działacze skupieni wokół Morawieckiego zabezpieczyli sprzęt poligraficzny, co pozwoliło na niemal natychmiastowe rozpoczęcie drukowania prasy podziemnej. Z datą 14 na 15 grudnia 1981 r. wyszedł pierwszy numer broszury „Z Dnia na Dzień”, której redaktorem naczelnym został Romuald Lazarowicz (w niedługim czasie stał się czołową postacią SW). Był to najprawdopodobniej pierwszy nielegalny periodyk wydawany w Polsce po 13 grudnia.
Sam Morawiecki, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, uniknął aresztowania. W późniejszym czasie (przez 6 lat) pozostawał nieuchwytny, ukrywając się w prawie 60 różnych lokalach.
Powstanie Solidarności Walczącej
Z upływem czasu zaczęły uwidaczniać się różnego rodzaju rozbieżności pomiędzy środowiskiem Morawieckiego a częścią innych ważnych postaci podziemnej Solidarności. Najbardziej znaczącym dla wrocławskiej konspiracji konfliktem były nieporozumienia na linii Morawiecki – Frasyniuk. To tarcie i kilka pomniejszych dotyczyły zarówno proponowanych form oporu, jak i w pewnym stopniu oceny sytuacji w kraju. Morawiecki był zwolennikiem – jak to ujmował – aktywnego działania, chociażby poprzez organizowanie demonstracji ulicznych, czemu – przynajmniej początkowo – sprzeciwiał się Frasyniuk. Te różnice doprowadziły do wyodrębnienia się ze struktur podziemnego związku nowego, radykalnego tworu. Jak zauważył Paweł Falicki, jeden ze współzałożycieli SW , powstała ona ze sprzeciwu wobec bierności Solidarności. 20 maja 1982 r. miało miejsce spotkanie założycieli przyszłej SW. Nie utworzono jeszcze wtedy wprawdzie nowej organizacji, ale zdecydowano o wydawaniu pisma „Solidarność Walcząca”. W pierwszym numerze opublikowano manifest pt. „Dlaczego walka?” Padły w nim następujące odpowiedzi na zadane w tytule pytanie:
„– Aby zwyciężyć;
– Aby obronić najsłabszych i tych, którzy cierpią nędzę, głód i więzienie;
– Aby przywrócić zdeptane prawa obywateli i narodu;
– Aby nie dać się zniewolić;
– Aby być wiernym tradycji Ojców i Dziadów: »za Waszą i naszą wolność«;
– Aby pokazać światu, że złu i przemocy można i trzeba się przeciwstawiać;
– Aby nie zatracać się w biernym oporze, lecz wspomagać go czynem;
– Aby doprowadzić do sprawiedliwej społecznej ugody;
– Aby dać świadectwo naszej godności;
– Aby żyć”.
W artykule „Kim jesteśmy? O co walczymy?” działacze nowej formacji określili siebie jako „Porozumienie Solidarność Walcząca”, stawiając sobie za cel budowę bliżej niesprecyzowanej „Rzeczpospolitej Solidarnej”. Padła tam również jasna deklaracja: „Oszukiwani od 38 lat już nie wierzymy w ugodę z tą władzą i w reformowalność systemu. Chcemy go zmienić i tą władzę pozbawić władzy”.
Walka w praktyce
13 czerwca 1982 r., pół roku po wprowadzenia stanu wojennego, miała miejsce manifestacja. Ostra reakcja służb porządkowych doprowadziła do poważnych, trwających do późnych godzin nocnych zamieszek. Po tych wydarzeniach stało się jasne, że potencjał oporu wśród mieszkańców Wrocławia – zwłaszcza tych młodych – jest duży. Od tego też momentu struktury Solidarności Walczącej zaczęły rozwijać się prężnie.
Warto nadmienić, że SW była bodaj jedyną organizacją podziemną w latach 80., której członkowie składali przysięgę. Brzmiała ona następująco: „Wobec Boga i Ojczyzny przysięgam walczyć o wolną i niepodległą Rzeczpospolitą Solidarną, poświęcać swe siły, czas, a jeśli zajdzie potrzeba – swe życie – dla zbudowania takiej Polski. Przysięgam walczyć o solidarność między ludźmi i narodami. Przysięgam rozwijać idee naszego Ruchu, nie zdradzić go i sumiennie spełniać powierzone mi w nim zadania”.
Członkowie SW nie identyfikowali się z postulatami Solidarności. Nie walczyli o poprawę poziomu materialnego określonej grupy czy nawet całego społeczeństwa, lecz o wolną Polskę. Ustalenie ich dokładnej liczby jest dzisiaj praktycznie niemożliwe, gdyż oczywiście nie prowadzono żadnej ewidencji. Można jedynie szacować, że SW skupiała kilka tysięcy osób, a wliczając tych, którzy wspierali ją chociażby poprzez udostępnianie mieszkań dla celów konspiracyjnych, nawet kilkanaście tysięcy.
Konfrontacje z bezpieką
Organizacja Morawieckiego była bardzo zaciekle zwalczana przez SB, a ujęcie jej lidera przez długie lata stanowiło priorytet w działalności operacyjnej bezpieki. Minister Spraw Wewnętrznych generał Czesław Kiszczak w swoim referacie na odprawie z kierownictwem MSW i szefami Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych wygłoszonym 15 sierpnia 1985 r. zwracał uwagę na fakt, że „nowy i niepokojący jest wzrastający wpływ najbardziej ekstremistycznej, konspiracyjnej Solidarności Walczącej, kierowanej przez Kornela Morawieckiego”. Z kolei w poleceniu zawartym w jednym z dokumentów SB z 1986 r. zaleca się „koncentrację wszystkich sił i środków resortu spraw wewnętrznych w celu likwidacji kierownictwa Solidarności Walczącej i podległych mu struktur na terenie kraju”. Fakt, że w ocenie bezpieki w końcu roku 1987 aż 9% wszystkich struktur nielegalnych na terenie Polski identyfikowało się z SW i było z nią ściśle powiązanych (dla porównania Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność” podlegało 35%), potwierdza zasadność niepokoju Kiszczaka. Również w styczniu 1989 r. to SW była uważana za główną siłę opozycji „radykalno-ekstremistycznej”. Inwigilacja Solidarności Walczącej zakończyła się zresztą dopiero w lutym 1990 r., a więc osiem miesięcy po częściowo wolnych wyborach.
Co ciekawe, w SW działał kontrwywiad. Został utworzony jeszcze przed rozstaniem się działaczy związanych z Morawieckim z głównym nurtem podziemnej Solidarności. Wrocławscy radykałowie nie tylko podsłuchiwali przeciwnika, w późniejszym okresie mieli także „tajnego współpracownika” w SB.
Nie uchroniło to jednak Morawieckiego przed wpadką. Został aresztowany 9 listopada 1987 r. podczas konspiracyjnego spotkania w jednym z mieszkań w dziesięciopiętrowym bloku przy ul. Zielińskiego we Wrocławiu. Po pół roku spędzonym w więzieniu zwolniono go pod warunkiem, że wyjedzie z kraju, do czego został nakłoniony podstępem.
Okrągły stół
Po kilku bezskutecznych próbach Morawieckiemu ostatecznie udało się wrócić do ojczyzny pod koniec sierpnia 1988 r. (Po powrocie – w przeciwieństwie do większości opozycjonistów – nadal pozostawał w ukryciu. Konspirację porzucił dopiero w 1990 r.)
Lider SW był przeciwnikiem obrad Okrągłego Stołu. I choć nie wszyscy członkowie Rady SW zgadzali się z Morawieckim, organizacji tej zabrakło przy „historycznym kompromisie”.
W czasie warszawskiej demonstracji z okazji Święta Pracy w 1989 r., podczas której prym wiodły SW i Polska Partia Socjalistyczna – Rewolucja Demokratyczna, skandowano już hasła nie tylko przeciw komunistom, ale również przeciwko Lechowi Wałęsie.
Opracował: Grzegorz Kowal